środa, 14 maja 2008

Nie wolno nam zapomnieć!

Tak bardzo zakochanie nienasyceni sobą

powiązani myślami marzeniami wspólnymi planami

dwoje ludzi co dzień widzących swoja połówkę w odbiciu lustrzanym.

Ich miłość miała trwać na wieki lecz tak się nie stało

choć do samego końca tak się wydawało - nie widzieli świata bez siebie

nie dostrzegali wad odrzucali myśl, że może się nie udać...


Teraz gdy palą swoje zdjęcia, listy widza że miłość przegrała

że ten świat jest już niczego nie wart łzy spadają o podłogę

niczym przepotężny zimny grad...

Jednak jest coś czego nie mogą spalić wyrzucić to wspomnienia

te chwile razem wracają dni razem przebyte

uniesienia miłości, magia uczucia siła wspólnych marzeń...


Lecz kiedy drogi się rozchodzą i mija czas

rodzą się pytania bez szansy odpowiedzi

Nie wiadomo z kąt wyłania się tęsknota

ten wieczór w oknie wyczekiwanie na powrót

lecz kogo? - miłości, która już się skończyła?

Osoby tak bardzo kochanej?


Zaglądając wtedy w głąb siebie widać kim była dla nas

ta jedyna prawdziwa miłość życia...

jak wiele straciliśmy a jak bardzo

jest już za późno, lecz trzeba pamiętać

iż nie wolno zapomnieć kogo w sercu mieliśmy.

kogo tak bardzo kochaliśmy...

wtorek, 13 maja 2008

Zamknięty w klatce Anioł...

Pamięć o chwilach tak cudownych z Tobą spędzonych

wspomnienia o miłości wspólnych planach, grzechach

przebytej razem drodze, płaczu dwojga i modlitwie do Boga.

Aniołem byłaś w mym sercu czy Ty może :

pamiętasz zimowa drogę tą wielką przeszkodę

śnieg, wiejący wiatr wtedy nie było na niebie gwiazd!

Ogromne zimno i moja dłoń zasłaniająca twoją cudowną twarz...

Czy pamiętasz nasze zielone drzewo ślicznie układające liście

tworzące pajęczynę obraz wyobraźni wspólnych myśli splecionych dłoni...

Czy pamiętasz te złe chwile było ich czasami aż tyle

niezrozumienie, obojętność, niepotrzebna zazdrość...

Choć wiem co znaczyło słowo ufam!

zawsze była walka o moje jedyne Słońce wschodzące

na mym czarnym niebie!

To była walka tylko o Ciebie...


Czy pamiętasz wspólne marzenia dom, rodzina,

księżycowa noc My pośród wielu domów

palących się latarni, spadających gwiazd

wyznaniu swoich grzechów ciężkich

niczym stu kilowy głaz - chciałem żebyś wiedział

o wszystkim…

Czy pamiętasz te wszystkie listy, słowa tęsknoty

kiedy były moje łzy z bezsilności, z kamieni pod zakrwawionymi nogami...


Deszczowe popołudnie kiedy My w niebiańskim uścisku

przytuleni, rozmarzeni, oddani pocałunkiem tak silnym i prawdziwym.

Każdy dzień kiedy szedłem koło Ciebie każda chwila

Minuta, godzina była spełnieniem mych marzeń...


Czy wiedziałaś o tym że gdy spadająca gwiazda

zawsze patrząc w gorę prosiłem o życie z Tobą...


Czy pamiętasz nasze radości, wspólne rozmowy

długie nieprzerwane tak ogromne zrozumienie…

wspólne westchnienie, przytulenie, pocieszenie...


Próbowałem, tak bardzo chciałem dać Ci szczęście

jednak stworzyłem prawdziwe wiezienie,

wykruszyłem to wszystko co było najpiękniejsze, zgasiłem żarzący

płomyk, który teraz właśnie we mnie zgasł...


Ta chwila teraz to niesamowity ból

moment ten zapamiętam do końca swych dni...

Przez moje słowa

moją nadgorliwość przyciąłem Aniołowi skrzydła!

Nie potrafiłem zrobić najprostszej rzeczy

podarować Ci szczęścia...

To takie proste lecz ja nie zdołałem

nie dlatego że nie chciałem

po prostu nie potrafiłem tego uczynić,

wyważyć słów, myśli pokazać jak bardzo Cię...

Teraz pozostanę sam z sercem pełnym bólu, łzami srebrzystymi

i jedną myślą, że już następnego dnia otwierając oczy,

nie będziesz czuła tych potężnych zimnych krat na twój świat….

niedziela, 11 maja 2008

Ta jedna jedyna myśl...



Odpływam złudzeniami
zamykam swoje serce zamykam swoje oczy
pogrążam się w samotności tego świata
nie szukam pocieszenia wspólnych słów.
Złudzeniem żyłem snem nieprawdziwym
marzeniami które nigdy nie mogą się spełnić
dniami które szczęścia nie dawały
nocnymi myślami księżycowymi łzami...

Zamknięty w czterech ścianach zimnego pokoju
odcięty od ludzi diabelnie obojętnych
sam z własnymi wspomnieniami nie kończącymi się myślami.

Nie ma już prawdziwych przyjaciół
nie ma prawdziwych miłości,
rodzinnej opieki , wyciągniętych dłoni...

Miłość jak kwiat kwitnie więdnie rozpada się
wielkie uczucie staje się zobojętnieniem przeszłym spojrzeniem
chwilowe westchnienie w oczy spojrzenie milczenie
wtedy tylko cisza w piękne dni
odwrócone twarze złość i gniew
jeden moment zamienia w popiół marzenia
wspomnienia uśmierca, życie z kolorów obdziera...

Tęsknota i wieczorem przed snem łzy
tych dni cudownych pięknych prawdziwych miłości dni...
lecz sen przychodzi potem dzień szary i ponury
i kolejne tygodnie miesiące lata gdzie żyć jest naprawdę ciężko...



Nie można pogodzić się z ta jedną myślą nigdy już nie będzie NAS....