środa, 28 stycznia 2009

Przyjacielu



Wziołeś mnie za rękę i prowadziłeś?
kiedy upadłem na drodze kamienistej
pomogłeś mi wstać?
gdy spadały moje łzy otarłeś je?
kiedy straciłem całą rodzinę 
byłeś przy mnie na dobre i złe?
Dochowałeś sekretów które powierzyłem tylko Tobie?
Kiedy już umrę wybaczysz mi
to co zrobiłem jak wielką krzywdę uczyniłem?

przyjacielu, przyjacielu, przyjacielu...

Jesteś tylko Ty w moim całym życiu
znam Cię tyle lat taki szmat przebytych razem dróg
dzięki Tobie bo mi pomogłeś 
pocieszałeś nadzieje dałeś
kiedy z Tobą się śmiałem
wtedy chciałem żyć lecz widzisz sam

że ten śmiech już nie pociesza mnie 
ten świat nie potrzebuje zagubionego człowieka
nie zrozumiesz na początku, 
dlaczego tak mówię, potem przyjdzie Ci to łatwiej
proszę zapamiętaj mnie uśmiechniętego  
człowieka przez los doświadczonego
ostatnie już słowa chcę Ci wyszeptać...

przyjacielu! przyjacielu! przyjacielu!

Kochałem Cię jak brata 
pozostaniesz częścią mnie 
dziękuję...

przyjacielu, przyjaci... przy...


Tule poduszkę



Telefon leży bez ruchu ciepłe powietrze porusza zasłonki
za oknem mgła, kolejny bez życia dzień 
wstaję przecieram oczy przykryty kołdrą z pierz 
rozglądam się po pokoju patrząc na malutki obrazek 
Jezusa Chrystusa On na mnie patrzy
wzrokiem który przeszywa mnie całego
Mówię sobie wstanę a dzień stanie się inny
zrobię wszystko by dziś uśmiechać szczerzę się
lecz tak naprawdę okłamuję samego siebie.

Naciągam kołdrę patrzę na telefon 
zawsze w nim rano była wiadomość
dzień doby albo hej - śliczny dziś dzień
wtedy wstać było łatwiej 
wtedy mgła nie przeszkadzała 
Jezus na mnie patrzył inaczej...

Wykonuje swoje życie 
wstaje pracuje tulę poduszkę
otwieram oczy, pracuję, zamykam oczy.
Dobrze że istnieje czas 
godziny lecą jedna za drugą 
słonce wschodzi i zachodzi
księżyc czasem patrzy na mnie swoim okiem
odsłaniam wtedy okno
zastanawiając się czy istnieje gdzieś tam
drugi taki świat gdzie 
ktoś otwiera oczy, pracuje, tuli poduszkę...


Smutne twarze



Tak mało jest ludzi którzy naprawdę kochają
tyle tej nienawiści, ludzkiego płaczu i cierpienia
bezsilności ludzkiego istnienia
tak łatwo zauważyć można w oczach zwątpienia
przechodząc ulicą widać smutnych ludzi
w zwykłej kolejce w aptece
słuchać szept starszej zapłakanej pani
‘’pracowałam całe życie
wyrzekałam się przyjemności
a teraz nie starcza mi pieniędzy na leki.’’
Słowa zaprały dech w piersi
zapanowała cisza a tych kilka łez
zamurowało spojrzenia...

Może te słowa nie są wierszem pisane
lecz same w sobie niosą przesłanie
do każdego człowieka, niech trafią
by wiedział że czasem wyciągnięta dłoń
prośba o pomoc oczekuję dobrego serca

Nie bądźmy jak głazy lezące na ziemi
usłyszmy czasem wołanie prośbę.
Nie zapominajmy nie wyrzekajmy się 
cech prawdziwego człowieczeństwa.
Może nie trzeba wiele by być szczęście
komuś dać i samemu czerpać uśmiech
może nie trzeba wiele by samemu poczuć szczęście.


poniedziałek, 26 stycznia 2009

Domek z kart życia



Układając domek z kart układam swoje życie
tylko dlaczego ciągle gdy jestem na szczycie
wszystko rozpada się jak układanka
kiedy już idę drogą gdzie spotykam trochę miłości
ukochanej bliskości, szczęście wystaje z kieszeni
upadam raniąc kolana krew przesiąka opatrunek
krwawię idąc dalej spotykam kamienne serce 
na niebie tysiące spada łez, chmury zasłaniają moje słonce
przysiadam na żółtej trawie, drzewa są takie bez życia
wiatr podrywa kurz ciężko mi oddychać.

Wspinam się po skałach swojego życia
zrywając skórę próbuję wejść jeszcze wyżej
nogi odmawiają posłuszeństwa, załamuje się głos
wiatr próbuje mnie zwalić by upaść w dół.

Płynę łódką pośród tysiąca łez
w dłoniach trzymam wiosła po których płynie krew
tak bardzo chce mi się pić 
tak bardzo chcę czuć miłość.

Wchodzę do ciemnej jaskini wilgotnej i zimnej
zasłaniam twarz bo leci nietoperz
szukam światła, w ciemności życia
krocząc w wodzie czy na lądzie 
szukam szczęścia i miłości 
jednak co raz mniej sił
co raz mniej nadziei
co raz mniej życia.


Stracić


Pamiętam twoją śliczną twarz 
to przecież ja układałem Cię do snu 
byłaś letnim powiewem czekoladowym deserem
Tobie założyłem korale miłości
twój głos był przy mnie w podróży
moja siła była z Tobą 
uczucia, oddanie kiedy choroba zajrzała głęboko w oczy
nie potrafiłem rano wstać nie patrząc w twoje zdjęcie
wiesz kim dla mnie byłaś
 nadzieją na lepsze życie
wiesz ja nikogo tak nie kochałem
wzbijałem swoje skrzydła w powietrze 
unosząc się w błękicie nieba
zapominałem że jestem ziemskim człowiekiem.

Wiesz kim teraz jestem?
uschniętym kwiatem wyrzuconym na śmietnik
stłumionym wiatrem zamkniętym w słoiku
słowami zakopanymi w czarnej ziemi
człowiekiem któremu odebrałaś serce
zabiłaś anioła, który pragnął szczęścia...


Porwany przez wiosenny wiatr



Pewnego dnia zbudziłem się z nocnego snu
za oknem wiatru szum słonce zagląda tu
myślę sobie czas rozpocząć nowy dzień
A ten przy goleniu śpiew taki mały dodatek
czuję się jak pachnący wiosenny kwiatek
herbaty łyk, kromka czekoladowego chleba
ziewam jeszcze tu i tam zapominając
która tak naprawdę jest godzina...

Zbieram się i biegnę buty wiążę 
po schodach całkiem ostrożnie 
chwytam rowerek i jadę w słoneczny dzień.
Ulicy krzyk słuchawki i cudowna muzyka
odrywam się bo warto jest zapomnieć to wszystko
oddycham tym powietrzem nie odwracając się 
łapie wiatr we włosy, goniąc motyle 

kocham ten wiosenny ciepły wiatr
kocham jeździć po zielonym lesie
kocham każdego dnia oderwać się od życia w mieście...
                                                                                                  

czwartek, 22 stycznia 2009

Wina...



Rzucasz we mnie swoja złością 
pytam ciebie Ty nie odpowiadasz
nos do góry głowa wysoko 
odkryć można upartość osła
zimno lodowej bryły
dumę pawia
tworzysz problem 
a potem czekasz na przepraszam

lecz tym razem tak nie będzie 
nie usłyszysz tego słowa 
cierpliwość moja dobiegła końca.
Nie odwrócę się nie przytulę Cię
zobaczysz sama jak nie wiele trzeba by czuć się samotnym

Nie chce słuchać już krzyków
nie będę prosił byś odezwała się
nie powiem Ci to moja wina 
kłamał wbrew sobie nie będę.
Nie będziesz krzyczeć
Nie będę przepraszał
Nie będziesz narzekać
Nie będę mówił przebacz mi
Nie będziesz oczekiwać moich zmian
Nie będę mówił zmienię się
Nie będziesz traktować mnie jak dziecko
nie jestem dzieckiem tylko dorosłym człowiekiem
Zapamiętaj to bo naprawdę mam tego dość!


Zakochani...:):):):)


Cichy szept cichy szmer głośny dźwięk
szary świat zmieniających się w tysiąc barw
czerwony delikatny kwiat, muśniecie warg
Nowy dzień czas kolejnych westchnień
promienie słonecznej radości, po cudownej nocy.

Wiatr przez okno wpadł zabrał trochę naszej miłości
i biegając tu i tam pozostawia ją wesoło hucząc.
Przez szybę zajrzało słońce uśmiechając się rzekło:
„W swych spojrzeniach zatopieni
sobą oddychają, w dłoniach serce trzymając
tych dwoje ponad wszystkim unosząc
się gdzieś w niebiańskim niebycie.”

Każdy dzień to ranek pełen szeptu
każda chwila to nie zapomniany czas
w każdym słowie jest sens.

Duchowa więź coś więcej niż materia ciała
jeden umysł jedna myśl jedność
Choć ciała dwa zespolone namiętnością
szukając doskonałości w swoim życiu.

Połączeni wspólnymi marzeniami,
zaciśniętymi dłońmi
wspinamy się po drabinie
najpiękniejszego uczucia miłości
Zdobywając kolejny szczebelek
robimy kolejny krok ku doskonałości
To nasze życie wspólne serca przepełnione sobą.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Wojna



W mojej głowie mętlik myśli
patrzę na ten świat przez zgiełk wydarzeń
pijąc herbatę przesiąkniętą zapachem cytryny
zastanawiam się co czeka wszystkich ludzi.
Nie smucę się, i nie przejmuję, w myślach 
po polach wojen, cierpienia wędruję
obrazów tak dobrze znanych z życia.
Patrząc w przyszłość nie widać uśmiechniętych ludzi
nie widać bawiących się dzieci, szczękającego radośnie psa.
Nasz świat wchodzi w nową erę początku i
zarazem końca naszego istnienia na tej życiodajnej planecie.
Sami wiecie i widzicie obraz tego świata...                                            

Oglądam co dzień zachowania ludzi,
ich oziębłość, bezradność, śmierć.
Patrz w oczy kobiety trzymające zwłoki dziecka!
Patrz na matki żołnierzy którzy juz nie wrócą!
Popatrz na decyzje naszych wybranych
czy kiedy żołnierz odnosi rany,
któryś z nich przyklęknie pochylając się,
dziękując za oddanie, za patriotyzm,
za prawdziwą miłość do ojczyzny...                                                                     

Patrzę na twoją twarz co mi powiesz teraz?
przesadzam, mówię prawdę sam w głębi to wiesz.
Wojna to największa dziś zbrodnia
miliony ludzi umiera z głodu,
ciągłe zastraszanie i ten wyścig zbrojeń!
Wojna czy ona coś buduje?
wojna czy rodzi coś nowego?
Owszem rodzi śmierć - ale to nic nowego.
Zapomni moje słowa, usiądź wygodnie 
pozwól żyć w złudnym szczęściu, wybierając
ludzi gdzie wojna jest orężem ich zwycięstwa.

Do wiersza polecam wysłuchanie pięknej piosenki, na pewno odda sens tego wiersza…
http://video.google.pl/videoplay?docid=4687891216633448974&ei=mud0ScX2KIyA2wKEvJizBQ&q=Gary+jules+%E2%80%93+mad+world&hl=pl                                                                                       

środa, 14 stycznia 2009

Nie rańmy się...



Tulę sie do ciebie twoja dłoń odsuwa mnie, 
całuję Cie twoja twarz ona odwraca się,
szepcze słów kilka przepraszam Cię.
 Za to że zraniłem rzuciłem kilka ostrych słów,
jak głaz zimny obojętny wbiłem ci nóż
zabrakło zrozumienia wiem to teraz już.
Czas płynie dalej ja zatrzymać go nie potrafię,
wprowadziłem nie potrzebny chłód
arktyczny powiew zmarzniętych słów.

Bierzesz z szafy szary koc okrywasz ciało 
trzymając w ręku kubek biały patrzysz na mnie. 
W tym kubku jest łyk smutku, nie mówisz nic 
każdy łyk pogłębia moją winę.
Cierpienie zaciskasz w sobie 
aby nie pokazać swoich łez.
Coś mi mówi - wstań i wyjdź 
zostaw to duszę zranioną dziś...
Pozwól jej normalnie żyć,
z poczuciem ogromnej winy zamykam za sobą drzwi.
Idąc schodami sumienia 
trzymając dłonią się zimnej poręczy
przypominam sobie sens dla kogo chcę żyć.

Świadomość wielkiej zależności gorącej miłości
do osoby, która jest kimś wyjątkowym
nie pozwala sprowadzić snu tej nocy.
Pisząc głuche wiadomości, 
tracąc nadzieje na przebaczenie.
Mijają godziny w przejmującej samotności
dostaje szansę naprawienia swoich słów.
Z poczuciem przebaczenia i możliwości naprawienia
przychodzi sen...

niedziela, 11 stycznia 2009

Letnia miłość


Słodycz miodu idę narwać jabłek do ogrodu
zrywam tylko najpiękniejsze bo dla Ciebie
Wisienek kilka a na deser moja miła
jeszcze wstąpię na lakę kwiecistą urwę
trochę chabrów i maków czerwonych
rumianków, i bzu pachnącego
dam Ci kiedy zamkniesz oczy 
witając mnie...


Uwiodłaś serce moje zakochane w Tobie
Zakochany duchem, szybuję po niebie
niosą mnie skrzydła białe.
Lecę ku gorącemu słońcu, 
pada ciepły pachnący deszcz
tęcza w pryzmacie kolorów 
daleko gdzieś grzmot letniego upału...

Widzę z góry kobietę tak bliską mojemu sercu
rozwiane włosy, delikatną twarz ślicznego anioła
czuję całym sobą, patrzę twoimi oczami
pachniesz jak te łąki kwieciste
lasy szumiące, niebo błękitne
leciutka jak motyle malutkie
tak delikatna jak ich skrzydła wątlutkie...

Śpiewam pieśń Tobie usłysz ją proszę
na skrzypcach wiatru ułożyłem melodie
smyczkiem jest szum traw 
rozbitych na jeziorze fal...

czwartek, 8 stycznia 2009

Zwariowane myśli



Przy Tobie będę płakała przy tobie będę wiedział że chce żyć,
mógłbym się zmienić by żyć inaczej zamknąć cała przeszłość.
Wciągam powietrze razem z tobą twój zapach mnie zniewala
Patrzeć w oczy twoje zamyślać się w czasie pocałunku,
tak jestem ciemna stroną księżyca oświetl mnie swoim promieniem.
Siedzę tutaj sam lecz nie mogę już tego znieść
nie czuje tego zapachu nie widzę tego blasku.
Słyszę twój śpiew słyszę szepty cichutkie - życie to takie milutkie.

Poczekaj - wiesz że ty mnie kręcisz: zakłopotany, zakochany
będę do Ciebie mówił, słuchał kiedy trzeba już
całował i pieścił chronił od złego…

Żadna choroba żadna przeszkoda nie pokona tego co czuję
słuchaj mnie gdy będę szeptał do Ciebie czując się jak w niebie
jestem tylko szarym człowiekiem lecz pokaże ci piękno
Wypłacze się czasami trzaskając drzwiami zamknę to co było
przekręcę zamek zimnym kluczem wrzucając go za siebie.

Zwariujmy tylko razem jeszcze raz niech szczęście pokocha nas
bez zgiełku dnia cichych nocy patrzmy w swe oczy
Ty jak narkotyk, twoje namiętne ciało feromonów krzyk...

Twój świat...



Czy ty wiesz ile znaczysz ?
jesteś zagubiona nie kochana i nie chciana
on Tobą poniewiera i jak traktuje 
Jesteś mu obojętna, nawet gdy zmarznięta 
Każdego dnia widzisz sama jesteś nie szanowana
uśmiech twój obojętny jest mu
zrozum wreszcie Ty dla niego nie istniejesz.


Kocham Cię 
mówił całował czule  
mój świat nie istnieje bez Ciebie
powiedz co się teraz dzieje?

Płaczesz wieczorami jesteś taka zamyślona 
rani Cię kiedy tylko może czy ty coś do niego czujesz?
Odejdź od niego zostaw go !
Potrafię wyczytać z twoich ust kilka słów 
rozumiem teraz już...

Zadaje Ci rany, rzuca kłody stawia przeszkody
zastanów sie i odejdź do póki jeszcze możesz 
by Ci się nie działa prawdziwa krzywda.

środa, 7 stycznia 2009

Pewnego słodkiego dnia


Karmiłem Cię trzymając za dłoń twoją 
tuliłem w ramionach swych gdy słońce wschodziło
parzyłem herbatę z wielkim zapałem bo czekało mnie śniadanie.
Kilka słów najpiękniejsze spojrzenia kocham Cię i już...
Śmiech i radości, rozsypany cukier, wylana kawa słodka marmolada
zapach twoich potraw, smak twoich ust
naleśniki w nich słodkie truskawki,
pomarańcze kwaśna cytryna, moja dziewczyna
pocałunek na pożegnanie czuję się wspaniale...

Powrót do domu z torbą doświadczeń po pracy
krótka chwila odpoczynku, wzrok przykuty do drewnianego zegara
czekam aż zadzwoni dzwonek u drzwi lecz jeszcze jest czas.
Obiad polędwiczki te które ona kocha 
faszerowane kawałkami ananasa do tego wino czerwone
dwie róże, jedna śliczna świeca...

Zapach i aromat pomagają brnąc w otchłań kulinarnego podboju!
Prawie gotowe pozostaje zapalić świece, róże włożyć do flakonu,
wyjąć śliczne porcelanowe talerze, rozłożyć sztuce,
wystawić przejrzyste kieliszki, napełniając je czerwonym winem.

Dzwoni dzwonek otwierają się od mieszkania drzwi
Moja słodycz wróciła odkładając płaszcz patrzy na moją twarz
podchodząc zostawia na ustach mych smak malin może jagód
ściskam ją w ramionach potem zapraszam do stołu
widzę jej zaskoczenie, anielskie szczęśliwe spojrzenie
                       wtedy wiem nie potrzeba mi do życia nic więcej...
                                                                                 

Śnieżne łzy



Przechodziłem przez ulicę spojrzałem na zapłakana dziewczynę
Miałem tylko jedną chwilę by zobaczyć jej minę
Kiedy przeszła już obok mnie odwróciłem się by zapamiętać obraz ten
Nie wiem czego płakała, ale nie mogę zapomnieć tej chwili.
Nigdy jej nie widziałem, nigdy o czymś takim nie myślałem
Smutek jaki w oczach miała i to spojrzenie gdy słyszałem jej kroki
opuszczona jedna dłoń w drugiej chusteczka biała 
zastanawiam się cały czas czego płakała?

Wiał wiatr siarczysty mróz przeszywał cały otaczający świat
wszędzie biało i tak bardzo zimno ta chusteczka i zapłakane oczy
czerwony nos, blada twarz jak śnieg leżący wszędzie 
oczy błękitne łzy srebrzyste...

Zastanawiam się co jej się stało może to błahostka
może nic wielkiego, a może wyraziła wielkie cierpienie
na tym świecie smutek można spotkać każdego dnia
tuż za rogiem stoi niespodziewanie zranione serce,
tam w mieszkaniu odszedł ktoś bliski,
tu nie daleko kolejne nie powodzenie, 
różne rzeczy wyrażają łzy,
bardzo przykro jest gdy płacze kobieta
zastanawiam się widząc w myślach jej obraz...                                                                                                                          

Rozważania przed snem



Zamykając swoje oczy krótka rozmowa z Bogiem potem czekam na sen
czy przyjdzie szybko?
dziś chyba nie?
oczy otwierają się, myślę nad tym dniem nad życia spełnieniem.
Czy będzie taka chwila ze wypowiem słów kilka 
na zawsze i na wieczność razem ponad wszystko?
Czy pomogę swojemu dziecku gdy płakać będzie?
Moja dziewczyna, narzeczona, żona czy szczęśliwa będzie?
Czy dam radość i uśmiech może tak będzie a może pogrążę się!
Zastanawiam się nad tym co robie i jak wygląda mój świat
rozmawiam z Bogiem bo ufam mu wierzę 
wiele rzeczy łatwiej zrozumieć i pojąć!
Słowa które mu mówię, to szepty duszy schowanej głęboko.
Tylko on zna przyszłość tylko On wie jak mocno pali się mój płomień,
kiedy zgaśnie czy wtedy co On na to powie???
Pragnę dać szczęście pragnę kochać i żyć!
Lecz nie wiem co przyniesie kolejny dzień?
Rankiem powitam radość wieczorem przytulę głową do smutku
tak też się dzieje że człowiek zatraca się nie istnieje.
Wszyscy odwróceni w obłudzie potopieni
nie zrozumieją że człowieka, którego odrzucili 
skazali za życia na męczarnie samotności.
Odwracając głowę od potrzebującego 
odwracamy się od samego siebie.
Nie dając wody spragnionemu my jej nie otrzymamy,
nie karmiąc chlebem głodnego my głodni będziemy,
kochając pieniądze szczęścia nie za znamy
pamiętajmy o naszym postępowaniu w ziemskim jedynym życiu...


niedziela, 4 stycznia 2009

Dzięki Tobie moja miła...

Myślę o Tobie tego wieczoru i nocy która nadejdzie
Myślami sięgam do słów twoich, do uśmiechu do oczu błękitnych.
Twoich słów chcę słuchać twoich szeptów i westchnień .
Uśmiechasz się jak anioł tulił by skrzydłami serce bijące.
Gładzisz dłonią moje myśli zgłębione,
napełniasz słowami usta spragnione.
Wichrem jesteś grzmotem z niebios,
szumiącą wodą potężnym wulkanem,
lawą płynąca miłością gorąca,
nie zliczonym bogactwem najcenniejszym darem,
diamentem bez szlifu rubinem bez skazy,
księżycem i słońcem,
w tobie życie w tobie siła to o tobie moja miła.

Zajrzałem głęboko do serca czarnego
do miejsca zapomnianego miejsca zranionego
zatkałem wszystkie dziury rany opatrzyłem
bo do tego mieszkania zaprosiłem właśnie Ciebie moja droga.

Złem zło przezwyciężałem bo nie wiedziałem czym jest dobro
które od Ciebie pochodzi które mi nakreśliłaś
Założyłem na szyje łańcuszek od Ciebie z krzyżykiem
zacząłem szukać światła w tunelach czarnych otchłani
znalazłem tam zagubiona swoją dusze potem mała iskierkę
a to dzięki Tobie teraz stałem się zupełnie innym człowiekiem.

Zagubiony czasami jak małe dziecko szukam wyjścia z labiryntu życia
uwierzyć jest trudno zdobyć nadzieje jeszcze bardziej
lecz gdy ma się kogoś tak wspaniałego, można uwierzyć i zaufać
podnoszę się otrzepując z upadku
z nowo narodzonym płomieniem miłości...