czwartek, 28 maja 2009

Jesienna pogoda



Za oknem jesienny deszcz spada kropla po kropli
rysując na szybie szarą bezbarwną pajęczynę.
Wiatr pcha strudzone ociężałe chmury,
wróbel schował się w brzozie wygiętej,
gołąb przeleciał wśród tysiąca kropel.
Wszystko poszarzało, wszystko takie mgliste.
Wielkie kałuże ozdabiają przed domem drogę
deszczowe bąble, pękają jak bańki mydlane
jesienna pogoda zawitała wśród gorącego lata.
Słychać z oddali skargę szczekającego mokrego psa.

Mrok zapadnie za parę chwil
noc założy na oczy czarną wstęgę
będzie słuchać wspólny taniec
szemrzącego deszczu, i cichej nocy
W tańcu zostaną tak do rana
zasną gdy nastanie nowy dzień
słońce wzejdzie, uśpi deszcz i utuli noc.



środa, 27 maja 2009

Chwile


Chwilę w których teraz patrzę, dłonią dotykając twojego policzka
kiedy twój oddech słyszę, moje serce jest takie spokojne.
Wiesz jak wiele znaczy dla mnie twoje spojrzenie!
Uśmiechasz się, a ja czuję jak śmieje się moja dusza.
Uczucie do Ciebie jest silniejsze, niż sztorm spienionego morza,
Blaskiem jest większym niż oszlifowany diament,
W nim jest tyle słońca i księżyca, gwiaździstego i porannego nieba.
Gdy zasypiasz, i widzę jak mrużysz oczy – myślę sobie jestem szczęściarzem.
Zostawiam na twym czole jeden pocałunek, on jest sercem w mych ustach.

Gdy zachodzi słońce a nie jesteś obok leżę patrząc w ostatnie promienie
Przypominając sobie twoje ostatnie westchnienie.
Kiedy jestem sam, wtedy tak mi Ciebie brak
Wtedy czuję całym sobą że nie potrafię sam żyć.
Tęsknota łączy się z miłością, wtedy kocham jeszcze mocniej
choć jestem tylko człowiekiem, to dzięki Tobie staję się kimś więcej.

sobota, 16 maja 2009

Rozdroże...



Stoję tu na rozdrożu swoich dni
zamknięty pośród tysiąca chwil.
Wokół mnie wiruje ten świat,
maraton mojego życia czas zatrzymać!
Uspokoić wytężały oddech
w końcu wysłuchać swoich prawdziwych myśli,
poczuć całym sobą prawdziwą wolność.

Pozostawiam za sobą pewne dni, 
czas tych chwil już przeminął.
Nie zaprzątam sobie głowy 
przeszłością żyję teraźniejszością.

Dni które zostały zamknięte za horyzontem zachodzącego słońca,
słowa zabrane daleko przez wiatr,
zerwane przyjaźnie, odpłynęły łodzią na morza głębokie.
Wszystkie te i inne chwile stały się pustynnym piaskiem.
Roznoszone, zagubione, zapomniane.
Patrząc teraz na swoją wybraną drogę
gdzie drogowskazem jest ta chwila
zabieram z życia pełnymi rękoma 
by być szczęśliwym człowiekiem.

piątek, 15 maja 2009

Spotkanie


I  już wszystko umówione, 
Miejsce, czas i dzień 
Pozostało tylko czekać 
Aż spełni się nasz sen. 
Czas powoli płynie 
Zniecierpliwienie dręczy mnie. 
Czy pokochasz mnie taką jaka jestem? 
Czy spodobam Ci się? 
I nastaje ten dzień. 
Mój makijaż, twe ubranie, 
Wszystko ma być przygotowane. 
W końcu widzę Cie, 
Na Twej twarzy uśmiech się rysuje. 
Zamieniamy kilka słów. 
Już emocje upłynęły, 
Nagle słyszę: Kocham Cię! 
Teraz wszystko jest już dobrze, 
Spokój spływa na mą duszę. 
Wiem że On jest blisko mnie. 
Niech tak zawsze już zostanie. 
Już do końca moich dni 
Będę miło wspominała. 
Jak spotkałam się Ja i Ty .

Wiersz który zamieszczam jest pierwszym dziełem autorstwa młodej poetki, Justyny R. :)
Słowa te przepełnione są chwilą, którą przeżył, przeżywa, badź jest przed nim,
każdy kto w swoich skrzydłach poczuje uczucie.
Justyna życzę połamania pióra w twojej drodze poezji...

poniedziałek, 11 maja 2009

Motyl


Uratowałem dziś ślicznego motyla
wyrwany z sieci pająka zaczął trzepotać skrzydłami
tak dziwnie radując się z życia,
gdy już położyłem go na liściu lipy
odwracając się i odchodząc on zaczął szeptać
głos miał tak piękny jak kolory jego skrzydełek
mówił jak jego trzepot, z wielką radością
z wdzięcznością, mówił o tym że spotka mnie wielka miłość.
moje serce będzie tak się radować jak on teraz się raduje
Słuchałem jego radosnego szeptu lecz nie wierzyłem jego słowom.
Na końcu gdy odchodziłem usłyszałem - dziękuje Ci.
Minoł długi czas, przyszedł deszcz
siedząc za szybą patrzyłem na płynące krople
wtedy zobaczyłem leżącego motyla
leżał nie mógł się podnieść deszcz wbijał się w niego
wybiegłem podnosząc go trzymając w dłoniach
ciepłym oddechem osuszyłem jego skrzydła
kładąc go obok siebie zasnąłem.
Następnego dnia obudziło mnie piękne słońce
przypomniałem sobie o motylu którego zostawiłem
jednak jego nigdzie nie było, szukałem wszedzie. 
Minoł długi czas tak jak mówił zakochałem się
teraz jestem przepełniony szczęściem, wielką radością
ogromną wdzięcznością, czasem spotykam tego motyla
on unosi się taka delikatnie jak moje skrzydła w miłości.
On ma tyle radości, ile ja mam z wielkiej miłości.
On trzepocze skrzydłami,
 moje serce trzepocze gorącymi uczuciami.

Opowieść o miłości


Ten wiersz to opowieść o miłości
o chłopaku i dziewczynie,
Ona miała niebo w oczach błękicie
usta, lśniły czerwienią, purpurą
dłonią odgarniała swoje rozwijane włosy
stając na łące, gdzie szumiał trawa zielona
tuż obok wody szum.
On szalejący wiatr, wsłuchany w trzepot motyli
widzący coś więcej ciągle rozmarzony gdzieś 
poniesiony, przez leśny szept.
Oni tamtego dnia dali początek 
wielkiej nie kończącej sie miłości
teraz tworzą jedność,
patrząc śmiało w przyszłość
spacery, w blasku księżyca, 
spływają po nich kropelki letniego deszczu.
Siedzą razem na tej łące zielonej on zbiera kwiaty pachnące
ona plecie wianek tysiąca kolorów, dotykając swoich serc.
Na plecach bagaż uczuć wędrują dalej
nie martwią się o dziś i jutrzejszy dzień
najważniejsze że mają siebie.
Zbierają szczęście i radość z życia
oddając siebie dla najpiękniejszych chwil.
Chcesz poznać ich poszukaj jej lub jego
znajdziecie ich znajdziecie siebie
by ziemskie dni stały się nieziemskim niebem.


Rózowy szal


Odchodząc zapomniałaś różowego szalika
tego pięknego bawełnianego tak pięknie pachnącego
zapomniałaś powiedzieć że już Cię nie będzie
zostawiałaś mi jedyną pamiątkę, 
która mi tylko po tobie pozostała.
Nocą dowiedziałem się że nigdy Cię nie zobaczę
pamiętam to jak dziś pukanie do drzwi
niespodziewany gość? to nie był gość
to była wiadomość że Bóg zabrał mi Ciebie.
Słowa które usłyszałem słyszę każdego dnia.
Ten szalik on jest w mych ramionach
ten szalik leży obok kiedy zasypiam
budzę się patrząc na niego.
Mam dwa zdjęcia, i nic więcej nie zdążyłem
nie miałem szansy prosić o więcej fotografii.
Pamiętasz tamtego dnia tak tuliłaś mnie
mówiąc kocham Cię byłem taki szczęśliwy
byłem taki spokojny gdzieś myślami oddalony.
Tulę teraz szalik różowy, ciekną na niego zły
ale nie mogę powstrzymać swoich sił.
Krzyczałem prosiłem wróć, teraz stawiam znicz
klęczę przed twoim grobem, gorliwie modląc się
przychodzisz do mnie w snach, mówisz pamiętaj 
patrzę na Ciebie, jestem twym aniołem,
dając mi swoją białą chusteczkę
kiedy dotykam jej na sen przychodzi prawdziwy kres.


ból to małe słowo gorycz to maluteńkie słowo
cierpienie teraz stało sie moim życiem.
Nikt nie jest w stanie pojąć jak mi Ciebie brakuje.
Kiedy idę do pracy mam ze sobą twój szalik
kiedy siadam w parku na ławce on jest w moich rękach.
Czemu zamiast niego nie mogę trzymać Ciebie?
Słuchaj mych słów gdzieś w niebie, bo ja pragnę 
dołączyć do Ciebie, może tam będę mógł kochać Ciebie!

Gorąca miłość...


Tego wieczoru kiedy jesteś ze mną
okrywasz mnie gorącym kocem namiętności
spoglądam w twoje oczy, twój dotyk - milknę
Nie powiem słowa oddając się twojemu urokowi.
Przepełniona zmysłowością, erotyzmem, tryskasz energia.
Najpiękniejszy jest twój zapach wariacja feromonów
w powietrzu unosi się woń twojej skóry
czuję że oddycham Toba, czuję Cię całym sobą.
Nasz spontaniczny dotyk, za oknem milcząca noc
słychać tylko świerszcza z zielonej łąki
dogrywa swój takt do naszej wspólnej chwili.
Jesteśmy nad ziemią unosimy się po niebie
oderwani od życia, wędrujemy po drabinie pragnień.
Twoje serce szalej w tańcu rozkoszy
twoja krew jak rwący potok niesie radość.

Wieczory i dni dopełnienie miłości
bez słów bez spojrzeń, dotyku szał
delikatne opuszki palców rysują mapę na naszym Ciele.
Tylko razem ten moment znaczy tak wiele
zaufanie i oddanie, zapomnienie, gorące westchnienie.
W ramionach, połączone usta, splecione dłonie
zjednoczenie, miłość siłą najpiękniejszą
miłość uczuciem przepotężnym
miłość to Ty.


niedziela, 3 maja 2009

Polska



Walczący Orzeł Biały w salwach czerwieni niech żyję Polska!
Mój kraj ojczysty, przelana krew, rozbiory i okupacja.
Polsko ojczyzno moja gotów jestem oddać za Ciebie życie.
Ojczyzno moi dziadowie w Tobie widzieli matkę
Od Gdańska po Tatry rozciągasz swój płaszcz.
Ojczyzno do Ciebie powraca strudzony wędrowiec
W Tobie tradycja i kultura piękna historia.
Polsko Ty naszym domem, ziemią wyrwaną krwią.

Ojczyzno darzę Cię wielką miłością.
Ty która zostałaś najechana, spustoszona i zniszczona
teraz płyniesz w naszych żyłach
Jestem Polakiem z duma podnoszę głowę
mówiąc Niech żyje Polska i Orzeł biały!

piątek, 1 maja 2009

Słowa szczerości

Słowa szczerości kilka myśli i westchnień
zapach łąk, wielkich pól, wody szum
zapisane tu dzień i noc
w kilku słowach zamknięty świat.
Poranek, śpiewający ptak, źdźbła złotych kłosów.

Miłość życia, strach i samotność
wolność, cichy wstydliwy płacz.
Wrażliwość na dotyk powietrza
rozłożone skrzydła, wielkie przemyślenia.

Słowa szczerości potęga myśli
wspaniały cichy szept bijącego serca.
Głęboki wdech ziemskiego życia.
Droga, kolejne kroki, przeszkody i bariery
upadki i wzloty śmiech i radości.
Słowa szczerości.