sobota, 26 listopada 2011

Front

Dłoń przy dłoni, ramię przy ramieniu,
walczy koalicja dla, jakże słusznej sprawy.
W kraju piramid, w kraju skalistej ziemi
płynie krew, po dziś dzień.
Afgańskie dziecko rozgląda się
szuka rodziców niby terrorystów.
Amerykański sen, to w wielu miejscach świata
człowiek malutki na szali wyboru baryłki ropy.

Jeszcze gorąca, jeszcze pachnąca
łuska z karabinu snajperskiego
wystrzelona w głowę przechodnia.
Syria, Egipt, Libia,
to współczesna ziemia niczyja,
Syryjczyk I Libańczyk
ich usta kneblowane,
Egipcjanin jego serce ranne
strzałą bezsenności
i ciągłej czujności.

Na marszu sprzeciwu,
maszeruje małe dziecko
dwa rozciągnięte paluszki
tworzą literę V
gdyby mógł uniósł by dwie
lecz ma tylko jedną dłoń
bo amerykański żołnierz
uznał jego dom za cel.