Pamiętam tą twarz delikatną,
usta czerwone, spojrzenie onieśmielone
drżący głos, szum brzóz
Wiatr cichutko wiał,
trawa zielona taka piękna łąka polna
i ona na kamieniu siedząca.
Motyle białe, słońce cieplutkie
czasem wiatr mocniej dmuchnie
ktoś latawiec puszcza, obłoki płyną.
Muzyka - ptaszyny śpiew, letni w trawie charchot
szmery świerszcza, kopiec kreta.
Biega mrówka jak szalona, trochę zawstydzona
bo obok niej siedzi chłopak i dziewczyna
ich usta malują wspólny świat
gdzie tysiące barw!
Zakochani to im motyle trzepoczą skrzydełkami
dla nich ptaki śpiewają drzewa cień rzucają
bo tych dwoje, zostało postrzelonych
strzałami Amora, uleczeni miłością
pocałunki!!!
Chmurzy się!
nawet deszcz gdy ich moczy
jeszcze bardziej ich jednoczy.
W cieplutkim uśmiechu, namiętnym pocałunku
letnia miłość rozkwitła na polnej łące
na wielkim kamieniu, przy leśnym zawstydzeniu
mrówczym zakłopotaniu, motylim trzepotaniu.
usta czerwone, spojrzenie onieśmielone
drżący głos, szum brzóz
Wiatr cichutko wiał,
trawa zielona taka piękna łąka polna
i ona na kamieniu siedząca.
Motyle białe, słońce cieplutkie
czasem wiatr mocniej dmuchnie
ktoś latawiec puszcza, obłoki płyną.
Muzyka - ptaszyny śpiew, letni w trawie charchot
szmery świerszcza, kopiec kreta.
Biega mrówka jak szalona, trochę zawstydzona
bo obok niej siedzi chłopak i dziewczyna
ich usta malują wspólny świat
gdzie tysiące barw!
Zakochani to im motyle trzepoczą skrzydełkami
dla nich ptaki śpiewają drzewa cień rzucają
bo tych dwoje, zostało postrzelonych
strzałami Amora, uleczeni miłością
pocałunki!!!
Chmurzy się!
nawet deszcz gdy ich moczy
jeszcze bardziej ich jednoczy.
W cieplutkim uśmiechu, namiętnym pocałunku
letnia miłość rozkwitła na polnej łące
na wielkim kamieniu, przy leśnym zawstydzeniu
mrówczym zakłopotaniu, motylim trzepotaniu.