czwartek, 12 lutego 2015

Wieczorna modlitwa



Szedłem doliną Chochołowską,

i doliną tak piękną - ścieżką zamyślenia i miłości.

Tam gdzieś w Połoninach, padał wtedy deszcz,

nie wiem czy wiesz, że kochałem ten spadający listek

Anioły przechadzały się ze mną po dróżkach witając Dzień Dobry!

Dobry Boże bądź pozdrowiony!



Niektóre Anioły tam były samotne, takie swawolne, ocierające pot na skroni

czasem słońce, chmury przysłoni.

Piękny obraz kiedy Anioły,

za dłonie się trzymają, ustami połączeni gdzieś na uboczu

tam na polanie uśmiechnięci, tam na wzniesieniu tacy oddaleni.

jak by tu nie byli, jak by tutaj nie żyli.



Przysiadłem na kamieniu ocierając wspomnienia,

o chwilach i Anielskich śladach

o płomieniu ogniska, i chwilach magicznych

otartych stopach, gorącym asfalcie

wędrówce we mgle.



Szlak na Czarny Staw, łzy z radości, uśmiech z miłości

wstał nowy dzień, z radością witam go kocham Cię życie.


Opadła mgła, nad wzgórzem widząc słońce

gdzieś tam kogut zawołał budźcie się Anioły!

Boże ja do Ciebie zanoszę modlitwę idąc dróżką na szczyt.

Choć Cię nie widzę, choć wiatr mi o Tobie mówi…



Jestem blisko, jestem tak blisko

 wyciągam do Ciebie dłoń

Ty wiesz że kocham Cię,

wiesz że płaczem czasem żegnam dzień.

Widzisz czasem moją radość, widzisz mnie jak ziarenko piasku

nic nie znaczące a jednak Boże bardzo Cię kochające.

niedziela, 8 lutego 2015

Serce i rytm...



Kiedy zamykam oczy słyszę twoje bicie serca gdzieś tu!
Nie smuć proszę się, ja tak wiele teraz powiedzieć chcę!!!!
Przytulam Cię w swojej głowie!
 Dotykam twojej dłoni,
leżę obok, pragnę-przytulam się...
Nocą kiedy przyjdą złe sny, grymas na twej twarzy
Zbudzę i pocałuję Cię.
Złapię w ramiona, otrę czasem twoje ze zmęczenia łzy.
Kiedy zrobi Ci się chłodno, okryję Cię kocem swojej troski,
a wiatr wiać będzie tak silnie niosąc tylko zimę.
Spotkam Cię każdego wieczoru
poczuję ten dreszcz, kiedy w myślach usłyszę serca szept.
Tak nie rzeczywiste, uwierzę!
Kiedy woń twoją poczuję.

Każde bicie twego serca, każdy dźwięk,
padnę do twych stóp, aby czuć karmę twych słów!
Proszę mów do mnie, proszę przechadzaj się w mej głowie.

Kiedy zapuka tęsknota, za oknem do pokoju wejdzie jesień złota
i tak będę Cię kochał, dusza moja tak Cię potrzebuje!!!
W wędrówce zagubiony, w muzyce wichrem ochrzczony.
Nawet gdy Cię nie czuję wiem, dla Ciebie poświecę
wszystko co mam
 i mogę mieć,
 byle tyle z Tobą rankiem po łące biec.
Przebiję szklaną pułapkę, okryje szczerością ,
mokre stopy oddechem osuszę.

Kiedy wejdzie do serca smutek zwołam go,
usiądę gdzieś w górach i opowiem Ci,
że gotów jestem dla Ciebie do piekła pójść po drodze szklanej
niosącej każdego nowego kroku otwartą ranę.

 Wejdę do czeluści Hadesu
przepłynę Styks, by dochować Tobie wierności przyrzeczenia.
Każde bicie serca niesie nową drogę,
nawet gdy istniej tylko zgiełk sprzeczności myśli,
odnajdę Cię pomimo, że słyszę tylko
każde bicie twego serca, którego tu obok nie ma!!!!

środa, 4 lutego 2015

Wiatr



Siadając pośród tych słów,

rozpoczynam swoją magiczną podróż.

Otwieram okno, przywołuję Pana z nad siedmiu mórz.

Wołam go cichutko, bo mam pytania.

Wnet słyszę jak dumna topola również woła,

Na kwiecie, także i ona maleńka pszczoła

 przysiadła na parapecie jak w kolejce ze mną czeka.



Chmury ociężałe na niebie, kontem oka patrzą.

Wychodzę na łąkę kwiatami, zalaną o poranku mglistym

siadam na kamieniu mokrym od rosy

lekka mgiełka zaczyna powolutku się unosić.



Na tafli wody Pani Jeziora, stópkami kroczy na brzeg.

Żaby cichutko milkną.

Pani rozkłada dłonie jak ptak,

od wschodu słyszę cichutki głos.

Topola się cieszy, liście w gwarze poruszone

pszczoła się zerwała, taka radosna
 jakby coś sobie pod nosem za śpiewała.

Pani Jeziora Nimfa - Goplana

głosem delikatnym wyszeptała…

Witaj Panie czterech stron świata!

Witaj Podróżniku!

Przychodzisz wyczekiwany, odwieczny błogi i nie przewidywalny.

Wietrze z nad Północy, Adriatyku i ciepłych wód Pacyfiku,

teraz proszę zagość w tych dolinach, górach i nizinach.



W ten na to słychać głos potężny.

Przybyłem tu! Na wezwanie!

tych wielkich ciężkich chmur, dla tych małych pszczół

i dla tego na drewnianej ławce wołającego człowieka.



Pani Jeziora pokłon złożyła, a ten z pośród czterech stron,

usiadł obok tylko słuchając.

Z głową opuszczoną pytam, czy widziałaś Ją
piękną kobietę gdzieś tam?.

Wietrze widziałeś ją, czy czułeś jej dotyk?

Jej włosy, jej westchnienie, czy widziałeś jej marzenie?

Wietrze czy poruszyłeś jej sukienkę?

A może wietrze rozłożyła do Ciebie ręce?

a może stała na skale patrząc w morze?

Czy zaplotłeś  jej warkocza,

a może wystraszyłeś uginając konary i zrzucając z drzew liście.



Poderwał się z ławki, przepędził chmury

ukazując potęgę otulając mnie w ciepły swój koc
 wyciągnął z kieszeni klucz

proszę trzymaj i nie smuć się już

usłyszałem jak na ławkę spadł…

 prędko uciekając pozostawił nadzieję

i w dłoni zaciśnięty klucz...