Rozbity na tysiące atomów
krążę po orbitach zmartwienia
moja trajektoria donikąd
uwięziona w czarnej dziurze bezmiaru.
Czas nie istnieje, zatrzymał się,
uśpione myśli, w zwątpieniu pogrążone
Bezdech troski, zakręconej w oku łzy
za rozpadłym światem z czarno białego zdjęcia.
Przestrzeń, atmosfera samotności,
księżycowy blask, czarny płaszcz nocy
gwiazdy, karły i mgławice
mleczna droga po której stąpam.
Nie wszystko jest snem czasem jawa staje się snem
budzik dzwoni tonem krzyku
oczy otwarte widzą świat
świat ze snu który trwa...
krążę po orbitach zmartwienia
moja trajektoria donikąd
uwięziona w czarnej dziurze bezmiaru.
Czas nie istnieje, zatrzymał się,
uśpione myśli, w zwątpieniu pogrążone
Bezdech troski, zakręconej w oku łzy
za rozpadłym światem z czarno białego zdjęcia.
Przestrzeń, atmosfera samotności,
księżycowy blask, czarny płaszcz nocy
gwiazdy, karły i mgławice
mleczna droga po której stąpam.
Nie wszystko jest snem czasem jawa staje się snem
budzik dzwoni tonem krzyku
oczy otwarte widzą świat
świat ze snu który trwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz napisz kilka słów...
Kamil M.