piątek, 7 listopada 2008

Czekając otworzyłem drzwi...



Otworzyłem dziś drzwi, które były
zamknięte przez tysiące nocy i dni,
minęło kilka chwil po czym
usłyszałem cichutkie stąpanie
spojrzałem przez nie weszła
tęsknota trzymająca za rękę smutek
idąc powoli ciągnęła za sobą cały sznur łez
w jej oczach widziałem prawdziwy ból,
patrzyła na mnie
jak upadły anioł stracony z niebios.
Potem usłyszałem muzykę wyraźną i parę tańczącą
tak bardzo przytuloną
głęboko w siebie wpatrzoną
tańczy rozpacz i żal
taniec w bezkresie pustego serca.

I gdy muzyka ucichła czułem przesiąkliwe zimno
chłód potworny który był co raz większy a wraz z nim
przybyła przez otwarte drzwi śmierć .
W jednym reku trzymała
czas w drugim płomień gasnący
przytuliła mnie mocno do siebie,
dając mi płomień który gasł - odchodząc
patrzyła w moje oczy,
po czym zamknęła za sobą drzwi
zostawiając mnie wśród pary tańczącej,
tych co złączeni węzłem łez, i z nimi kazała mi żyć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz napisz kilka słów...
Kamil M.