sobota, 8 listopada 2008

Przepraszam...

Twoja jedna moje dwie...



Siedząc w pokoju przykryta kocem ciszy
patrząc w książkę swojego życia,
przekładając strony wspomnień.
Czy gdzieś pośród tych zdań
jeszcze jestem tam?
Kolejna szara strona
wyblakły druk
zagięty róg,
szorstki papier,
wydarta zakładka



Kolejna strona na niej dwa słowa
przepraszam Cię…
proszę zatrzymaj się!!!
bo te słowa nie są tylko maźnięciem pióra
wymysłem, błędem
są kawałeczkiem wyciętym
rąbkiem mojego cierpienia.
Noszę winę,
pokutuję przez czas długi
za grzechy wyrządzone Ci.
Sam Bóg zobaczył mój grzech i skazał mnie na teraźniejsze smutki.
Za każdą twoją łzę mi płyną dwie,
za to że opuściłem Cię bez słów dwóch
pokutuję teraz i na wieki wieków.

Kiedy ty byłaś dla mnie
kiedy czekałaś, zrodziłaś nadzieje ja tego nie doceniłem
odrzuciłem...
Zraniłem anioła,
wprost w jego serce,
stałem się Judaszem
błąkającą duszą,
nie wiernym Tomaszem.


Nigdy nikomu nie uczyniłem tak
dlaczego ja czarny błąkający się ptak
nie dostrzegłem chleba którym karmić mnie chciałaś
ziarna rozsypanego, latarni prowadzącej na brzeg,
gałązką na której znalazł bym oparcie.

Przeprasza tak bardzo Cię...


...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz napisz kilka słów...
Kamil M.