Gdy przychodzi pewien dzień
wtedy juz tak naprawdę wiem
pytam sumienia, nie szukając winy
dla pewności serce pytam też.
Cichy szept a w nim trochę strachu,
bagaż wspomnień, i żal.
To rozstanie...
Wszystko ułożone ładnie spakowane
w kartonik miłości, która stała się historią.
Bez paniki i pośpiechu
bez łez, i tęsknoty
bez dotyku, bez podartych fotografii
bez krzyku wyrzucam wypalone uczucia.
Przemijamy i przemija miłość
przelatuje nie zauważona
cichutko gasi tlące serca.
Rozkładam ręce ostatnie
węgliki gasi wieczorny deszcz
wbija się jedna tylko myśl
czas podążyć przez życie sam.
wtedy juz tak naprawdę wiem
pytam sumienia, nie szukając winy
dla pewności serce pytam też.
Cichy szept a w nim trochę strachu,
bagaż wspomnień, i żal.
To rozstanie...
Wszystko ułożone ładnie spakowane
w kartonik miłości, która stała się historią.
Bez paniki i pośpiechu
bez łez, i tęsknoty
bez dotyku, bez podartych fotografii
bez krzyku wyrzucam wypalone uczucia.
Przemijamy i przemija miłość
przelatuje nie zauważona
cichutko gasi tlące serca.
Rozkładam ręce ostatnie
węgliki gasi wieczorny deszcz
wbija się jedna tylko myśl
czas podążyć przez życie sam.