Podniosłem dziś człowieka płaczącego
coś krzyczącego niezrozumiale.
Łzy rzeźbiły jego pomarszczoną twarz
jego dłonie leżały bezwładnie
na kamiennej drodze.
Na marynarce wisiała czarna wstęga
a obok mała zgnieciona karteczka
pod nogami w torebce
błąkała się plastikowa świeczka.
Inni przechodząc szemrali.
Gdy wstawał karteczka upadła
na chwilę płacz jego przycichł.
Po czym schylając się podniósł
czarno - białą fotografie
a płacz jego wzniósł się do nieba.
Idąc już pod rękę, ku cmentarnej mogile
ściskając starą fotografię
zdzierając szarą czapkę
przy grobie usiadł
paląc ten jedyny znicz...
coś krzyczącego niezrozumiale.
Łzy rzeźbiły jego pomarszczoną twarz
jego dłonie leżały bezwładnie
na kamiennej drodze.
Na marynarce wisiała czarna wstęga
a obok mała zgnieciona karteczka
pod nogami w torebce
błąkała się plastikowa świeczka.
Inni przechodząc szemrali.
Gdy wstawał karteczka upadła
na chwilę płacz jego przycichł.
Po czym schylając się podniósł
czarno - białą fotografie
a płacz jego wzniósł się do nieba.
Idąc już pod rękę, ku cmentarnej mogile
ściskając starą fotografię
zdzierając szarą czapkę
przy grobie usiadł
paląc ten jedyny znicz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz napisz kilka słów...
Kamil M.