środa, 4 lutego 2015

Wiatr



Siadając pośród tych słów,

rozpoczynam swoją magiczną podróż.

Otwieram okno, przywołuję Pana z nad siedmiu mórz.

Wołam go cichutko, bo mam pytania.

Wnet słyszę jak dumna topola również woła,

Na kwiecie, także i ona maleńka pszczoła

 przysiadła na parapecie jak w kolejce ze mną czeka.



Chmury ociężałe na niebie, kontem oka patrzą.

Wychodzę na łąkę kwiatami, zalaną o poranku mglistym

siadam na kamieniu mokrym od rosy

lekka mgiełka zaczyna powolutku się unosić.



Na tafli wody Pani Jeziora, stópkami kroczy na brzeg.

Żaby cichutko milkną.

Pani rozkłada dłonie jak ptak,

od wschodu słyszę cichutki głos.

Topola się cieszy, liście w gwarze poruszone

pszczoła się zerwała, taka radosna
 jakby coś sobie pod nosem za śpiewała.

Pani Jeziora Nimfa - Goplana

głosem delikatnym wyszeptała…

Witaj Panie czterech stron świata!

Witaj Podróżniku!

Przychodzisz wyczekiwany, odwieczny błogi i nie przewidywalny.

Wietrze z nad Północy, Adriatyku i ciepłych wód Pacyfiku,

teraz proszę zagość w tych dolinach, górach i nizinach.



W ten na to słychać głos potężny.

Przybyłem tu! Na wezwanie!

tych wielkich ciężkich chmur, dla tych małych pszczół

i dla tego na drewnianej ławce wołającego człowieka.



Pani Jeziora pokłon złożyła, a ten z pośród czterech stron,

usiadł obok tylko słuchając.

Z głową opuszczoną pytam, czy widziałaś Ją
piękną kobietę gdzieś tam?.

Wietrze widziałeś ją, czy czułeś jej dotyk?

Jej włosy, jej westchnienie, czy widziałeś jej marzenie?

Wietrze czy poruszyłeś jej sukienkę?

A może wietrze rozłożyła do Ciebie ręce?

a może stała na skale patrząc w morze?

Czy zaplotłeś  jej warkocza,

a może wystraszyłeś uginając konary i zrzucając z drzew liście.



Poderwał się z ławki, przepędził chmury

ukazując potęgę otulając mnie w ciepły swój koc
 wyciągnął z kieszeni klucz

proszę trzymaj i nie smuć się już

usłyszałem jak na ławkę spadł…

 prędko uciekając pozostawił nadzieję

i w dłoni zaciśnięty klucz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz napisz kilka słów...
Kamil M.