wtorek, 30 września 2008

Miejsca...


Wstaje wychodzę na drewniany skrzypiący taras
słyszę szum traw, hulający wiatr, widzę krajne odległą
zieloną nie tknięta ludzką ręką słońce wschodzi chmury
snują się wolno tak ociężale, wstaje nowy piękny dzień

w ręku kubek herbaty która szybko stygnie 
na ustach szeptu wiatr oczach zielone połacia traw
pod nogami stare drewno nad głową wstające słońce
w oddali słychać szczekającego psa, gdzieś śpiewa ptak
Słońce nowy dzień i ten promyczek nadziei na następne 
chwile dwie, niech życie biegnie niech trwa

 Poranna rosa, każde źdźbło jego szum
 wśród tych pięknych pól, przejdę obok
 miłości która wydarzyła się 
 moje życie dawne pozostało tu
 nigdy już nie opuszczę tych miejsc.
 Chciałbym zobaczyć Cię tu
 wśród tych pól, złotych zbóż
 gdzie wiatr unosi pylący się kurz
 Gdzie topole szumią gdzie świetliki rozświetlają
 ścieżkę którą podążałaś gdzie niebo odzwierciedlało
 miliony chwil, krótkich cudownych palących płomyk miłości...
 

 Pozostanę w tym miejscu bo tu kończy sie moja wędrówka
      nie wiem ile jeszcze takich pięknych dni,                                                                              
            lecz wiem że każda sekunda stała się złotem aby tu być                                                        każda minuta bezkresem a godzina wiecznością                                                                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz napisz kilka słów...
Kamil M.