czwartek, 13 listopada 2008

Szepty lasu...


Przeżyłem już trochę ziemskich lat
 lecz i tak nie wiem na czym opiera sie ten świat
ruszyłem więc drogą samotności, zranionej miłości, zgubionej nadziei
usłyszałem płacz drzew, widziałem na kolana powalone dęby osamotnione.
Patrząc na nie dostrzegłem w sobie źdźbło giętkie w wierze
 słabe duchem
jestem tylko przez wiatr niesionym okruchem.
Rzucony dalej dostrzegłem krzyż przechylony,
 drewniany bardzo stary
drewno było poszarpane, popękane
złączyłem ręce, zamknąłem oczy
czułem jak mój duch z Bogiem się jednoczy - krótka modlitwa.

Kolejne kroki zapach lasu, piaszczysta droga
bezludne miejsce tylko ja i ten zielony szumiący las.
On mówi bardzo cicho o tym co widział 
stał gdy trwały wojny, przetrzymał atak wichru i burz wieczornych;
Chciałem usłyszeć co szepczą pośród mnie i 
kiedy dęby zabrały głos jako najstarsze z najstarszych
wtedy ustały wszystkie szumy a one rzekły, powiedziały
byliśmy tu jak rodził się ten świat 
stworzył nas sam Pan
nasza poraniona kora to czysta historia
lecz teraz my klękamy przed człowiekiem
bezlitosną istota niszczącą ten świat.
Zabija nas jak nie uległy drwal
oni jeszcze nie wiedzą że zabili samych siebie.
Po tych słowach wiatr poruszył obumarłe liście
wracając szedłem drogą szorstką, szeleszcząca
co kilka kroków spadały żołędzie 
odbijając się od ziemi 
dęby płakały czując nadchodzącą śmierć.

Wracam czasami do tych miejsc bo tam tkwi samotność
przechadzam się w lesie słuchając cichych szeptów
które pozwalają mi inaczej patrzeć na ten świat.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz napisz kilka słów...
Kamil M.