Siedzi sobie ona na skale a wiatr porywa jej włosy
patrzy na morze z wielkiej skały,
pośród rozbijających się fal białych
Trawy falują, ptaki tam wędrują
drzewa słońce w ramiona tulą
ona tak siedzi i wygląda.
patrzy na morze z wielkiej skały,
pośród rozbijających się fal białych
Trawy falują, ptaki tam wędrują
drzewa słońce w ramiona tulą
ona tak siedzi i wygląda.
Zaprzyjaźniona z tęsknotą,
wpatrzona w horyzont
zanikające słońce,
wołające zmierzch.
Gwiazda północy, ścieżka z gwiazd ułożona
tak to właśnie ona całkiem spokojna.
Patrzy wyglądając marynarza,
który zaginą, w otchłani wód.
On nocą przemarznięty usta spękane w dniu słonecznym
na morzu, w nocy skulony lecz zamyślony gdzieś ponad to oddalony.
Czuję ją, wiedząc że ona tam czeka,
gdzieś płynąc tuli w myślach jej ostatni obraz.
Ona pewnej nocy rzuciła się z niemocy
z klifu tęsknoty skacząc bo nie mogła żyć bez miłości.
Umierając z bezsilności w wielkim cierpieniu
wiedząc że ją spotka tam po drugiej stronie
wpatrzona w horyzont
zanikające słońce,
wołające zmierzch.
Gwiazda północy, ścieżka z gwiazd ułożona
tak to właśnie ona całkiem spokojna.
Patrzy wyglądając marynarza,
który zaginą, w otchłani wód.
On nocą przemarznięty usta spękane w dniu słonecznym
na morzu, w nocy skulony lecz zamyślony gdzieś ponad to oddalony.
Czuję ją, wiedząc że ona tam czeka,
gdzieś płynąc tuli w myślach jej ostatni obraz.
Ona pewnej nocy rzuciła się z niemocy
z klifu tęsknoty skacząc bo nie mogła żyć bez miłości.
Umierając z bezsilności w wielkim cierpieniu
wiedząc że ją spotka tam po drugiej stronie
kończąc ten wiersz właśnie o niej.